28.11.16

Tarta z cukinią, porem i serem

Składniki 
(product placement: wszystko da się kupić w Biedronce)

1 opakowanie gotowego surowego ciasta francuskiego (prostokątnego, niesłodkiego)
2 niezbyt duże cukinie
1 por
1 duży kubek gęstej śmietany (wystarczy 12%)
2 łyżki masła
3 jajka
200 g sera cheddar (albo innego żółtego o wyrazistym smaku)
4 plastry koziego sera twardego
sól, pieprz

Przygotowanie

Rozgrzać piekarnik do 180°C.

Prostokątne naczynie żaroodporne wyłożyć ciastem, formując brzegi (ja mam naczynie o wymiarach ok. 30 × 20 cm i wysokości 4 cm, jedno opakowanie ciasta wystarcza idealnie po przycięciu i sklejeniu). Naczynia nie trzeba niczym wcześniej smarować, ciasto francuskie jest tłuste samo w sobie, więc nie przywrze (wyjątkiem jest wersja light, pod ciasto light lepiej wysmarować naczynie masłem lub olejem). Ponakłuwać widelcem. Wstawić do nagrzanego piekarnika i upiec na jasnozłoto (bez termoobiegu, ok. 15 min). Nie przejmować się, jeśli spęcznieje, przyklepie się później.

W tym czasie pokroić półtorej cukinii w grubszą kostkę, pozostałe pół w cienkie plasterki. Jak cukinia ma ładną, cienką skórkę, wystarczy ja umyć, nie trzeba obierać. Kostkę posolić, podsmażyć na łyżce masła do miękkości (na małym ogniu). Plasterki odłożyć (pójdą na wierzch tarty).

Gdy cukinia się smaży, pokroić w półplasterki jasną część pora. Zdjąć cukinię z patelni i przełożyć do miseczki, dodać na patelnię świeże masło (drugą łyżkę), podsmażyć pora. Trzeba uważać, żeby nie rozgrzać patelni za mocno, zwłaszcza jeśli masło jest nieklarowane, bo może się spalić.

Wyjąć naczynie z podpieczonym spodem tarty z piekarnika, przestudzić kilka minut. Nie trzeba wyłączać piekarnika, jeszcze się przyda.

W tym czasie zetrzeć cheddar na tarce z grubymi oczkami. Śmietanę wymieszać z jajkami, dodać starty ser, doprawić do smaku (sól, biały pieprz, zioła dowolne). Ser kozi pokroić w cienkie paski (ok. 1 cm szerokości). Na spodzie z ciasta rozłożyć równo podsmażoną cukinię, pora, na tym paski koziego sera. Zalać sosem ze śmietany, jajek i tartego cheddara. Na wierzchu ułożyć cienkie plastry cukinii, delikatnie posypać solą i słodką papryką.

Zapiekać całość około 30–40 min (bez termoobiegu), aż masa się zetnie i będzie rumiana.


21.7.16

Placki cukiniowe

Żadna filozofia, ale wrzucam tu, bo co jakiś czas ktoś pyta, jak. No więc — tak.

Składniki

1 średnia cukinia
1 jajko
1 bardzo czubata łyżka mąki
szczypta soli
ew. olej do smażenia


Przygotowanie

Cukinię umyć (jeśli jest ładna) lub umyć i obrać (jeśli ma brzydką skórkę), odciąć jej końcówki i zetrzeć na tarce z grubymi oczkami. Wymieszać łyżką z jajkiem, mąką i solą. Odstawić na 5 minut, żeby cukinia puściła sok, ewentualnie dosypać więcej mąki i ponownie wymieszać. Masa ma być dość rzadka, ale musi się dać nakładać łyżką.

Jeśli mąki będzie za dużo, placki zrobią się gumowate, dlatego jeśli istnieje podejrzenie, że dana cukinia ma w sobie wyjątkowo dużo wody, można ją po starciu i posoleniu zostawić na chwilę na sitku i odcisnąć, a dopiero potem dodać jajko i mąkę. Zaobserwowałam, że cukinie dostępne w lecie są bardziej soczyste niż zimowe, ale nie wiem, czy to jest powszechnie obowiązująca reguła. Wyczujecie :)

Smażyć na gorącym oleju albo na patelni teflonowej bez tłuszczu na złoto. Można jeść same i z dowolnymi dodatkami, na słodko albo na słono — ja lubię ze srirachą. Na zimno też dają radę.

Z jednej cukinii wychodzi 8–10 małych placków, czyli tyle, ile zjada jedna głodna osoba. Przepis można skalować w górę dowolnie, byle z zachowaniem proporcji.

Wegańskie ptasie mleczko kokosowe aka sernik na zimno z czarnymi porzeczkami i malinami

Nazwa jest dla SEO, wiem, że to ani sernik, ani mleko, a ptasie mleczko to w ogóle debilna nazwa i do tego można za jej używanie dostać pozew, ale „biały deser z agarem” nie brzmi mi dość marketingowo, sorry.


Składniki

0,5 litra mleka kokosowego (z kartonu, nie z puszki, czyli rzadkiego, o konsystencji zbliżonej do normalnego krowiego mleka)
2 łyżki agaru (być może wystarczy mniej, nie mam dużego doświadczenia z dozowaniem agaru, ale wychodzi mi, że daje się go mniej więcej tyle samo co żelatyny w proszku)
Szklanka czarnych porzeczek
Garść malin
Cukier lub dowolne inne słodzidło (niekoniecznie)


Przygotowanie

Mleko zagotować na niewielkim ogniu z agarem, ciągle mieszając, najlepiej trzepaczką, ale można też zwykłą łyżką. Po zagotowaniu (masa zauważalnie zgęstnieje) zmniejszyć ogień i gotować jeszcze przez 5 minut, żeby agar się dobrze rozpuścił i pozbył zapachu wodorostów. Mleko kokosowe jest samo w sobie słodkawe, ale można dosłodzić wedle upodobań. Zdjąć z ognia, delikatnie wmieszać większość owoców (ja dodałam porzeczki do masy, a maliny zostawiłam do ozdoby). Wylać do niskiej foremki — tu użyłam małej keksówki wyłożonej folią spożywczą, ale może być dowolna inna. Ułożyć na wierzchu resztę owoców, schłodzić. Masa agarowa zastyga bardzo szybko i bardzo łatwo odchodzi od brzegów formy.

Jak się chce mieć większy wypas i więcej kalorii, to można temu zrobić kruchy spód z ciasta z mielonych migdałów/orzechów i oleju kokosowego albo (jeśli nie musi być wegańsko) z kruszonych oreo i masła.

10.5.16

Wegańskie czerwone curry z bakłażana z mlekiem kokosowym

Składniki

2 nieduże bakłażany
kawałek dyni piżmowej (mniej więcej 1/3 małej)
1 większa marchewka
1 puszka mleka kokosowego (400 ml; ja dałam light)
1 łyżka czerwonej pasty curry (jak się ma łagodną, można więcej)
2 łyżki oleju
sól
Opcjonalnie:
sproszkowane curry i zielenina do posypania (tu lubczyk, może być też pietruszka lub kolendra)
pieczywo lub ryż



Przygotowanie

Bakłażany pokroić na plastry (10‒15 mm) wzdłuż, rozłożyć, posypać solą z obu stron, odstawić na 15 minut. Marchewkę i dynię obrać ze skórki, pokroić w cienkie plasterki (marchewkę) i grube słupki (dynię). Na dużej głębokiej patelni z grubym dnem rozgrzać olej, wrzucić marchewkę i dynię, posolić, lekko podsmażyć, co jakiś czas mieszając. Można dolać trochę wody, żeby się nie przypaliło (zależy, ile wody wyjdzie z warzyw).

Bakłażany opłukać z soku, który puściły pod wpływem wody, pokroić w długie słupki, dorzucić do warzyw na patelni, wymieszać. Po 2‒3 minutach wlać mleko kokosowe i dodać pastę curry, wymieszać, zmniejszyć ogień, przykryć, dusić jakieś 15 minut, mieszając od czasu do czasu.

Przed podaniem można posypać zieleniną i sproszkowanym curry.
Dobre samo albo z ryżem lub chlebkiem naan.

30.10.15

Pulled chicken z suszonymi pomidorami


Proste, samo się robi, wszechstronne w zastosowaniu (na zimno, na ciepło, do pieczywa, do sałaty) i smakuje o niebo lepiej niż zwykły filet kurzy.

Składniki:
Kilka filetów z piersi kurczaka (ja wzięłam 9 średniej wielkości)
Kilka łyżek musztardy (dowolnej, może być też jakaś fantazyjna: czosnkowa, miodowa itp.)
Pół słoika suszonych pomidorów w oliwie
Pół główki czosnku
Parę gałązek świeżego rozmarynu.
Sól



Przygotowanie
Rozgrzać piekarnik do 170°C.
Filety z kurczaka posolić i posmarować musztardą z obu stron. Czosnek obrać i pokroić na mniejsze kawałki. Naczynie żaroodporne (ja mam takie duże szklane, z pokrywą, ale można też przykryć dokładnie folią alu) wysmarować cienko oliwą z pomidorów i płasko układać w nim filety, przekładając pomidorami, czosnkiem, rozmarynem i kropiąc oliwą. Wstawić do nagrzanego piekarnika (z termoobiegiem), po godzinie wyłączyć termoobieg, zmniejszyć temperaturę do 100°C i piec jeszcze co najmniej półtorej godziny (więcej, jeśli mięsa było dużo). Można zostawić na  noc w wyłączonym piekarniku.

13.9.15

Dietetyczne muffiny owsiane ze śliwkami i cynamonem

Nie lubię słowa „dietetyczne” w przepisach, ale SEO ma swoje prawa ;)

Muffiny mają niski IG i są względnie niskokaloryczne (poniżej 150 kcal/sztuka). Można je zrobić zupełnie bez cukru i jeszcze trochę odchudzić, rezygnując z orzechów (olej musi zostać, żeby wyszły z foremek). Można też łatwo zrobić ich wersję wegańską, jeśli się zamiast jajka da dwie łyżki nasion chia, zalanych wrzątkiem i namoczonych przez kilkanaście minut (albo dowolny inny wegański zamiennik jajka).

Składniki:
200 g otrębów owsianych
25 g mielonych orzechów laskowych
35 g (dwie bardzo czubate łyżki) mąki pszennej pełnoziarnistej
10 g cukru lub słodzika (ja dałam stewię)
4 łyżki płatków owsianych
2-3 łyżeczki cynamonu
szczypta soli
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko (lub wegański zamiennik)
175 ml mleka* roślinnego (ja dałam orkiszowe)
2 łyżki oleju
1 łyżka brązowego cukru do posypania (niekoniecznie)
450 g śliwek węgierek


Przygotowanie
Rozgrzać piekarnik do 180°C. Mniej więcej 2/3 otrębów zmielić w malakserze na coś w rodzaju grubej mąki. W sporej misce wymieszać wszystkie suche składniki oprócz brązowego cukru (otręby zmielone i nie, orzechy, mąkę, cukier, płatki, cynamon, proszek do pieczenia i sól). W mniejszej misce wymieszać mokre (jajko, mleko, olej). Śliwki umyć, pozbawić pestek i pokroić na niewielkie kawałki (każdą na 8). Wlać mokre składniki do suchych, wymieszać krótko (do połączenia składników), wmieszać pokrojone śliwki. Przekładać do foremek muffinkowych (ja piekłam w silikonowych), można prawie do pełna (ciasto rośnie tylko trochę). Posypać wierzch każdego muffina odrobiną brązowego cukru (chyba że się robi całość bez cukru, wtedy oczywiście nie).  

Z podanych proporcji wychodzi 12 typowej wielkości muffinów.

Piec ok. 25 minut, bez termoobiegu, aż trochę wyrosną i będą rumiane i chrupiące z wierzchu.

*Tak, wiem, orkisz nie ma wymion, ale łatwiej mi napisać „mleka” niż „białawej cieczy powstałej wskutek moczenia i wyciskania ziaren, zwanej niesłusznie mlekiem”.






9.9.15

Pieczona dynia z tahini i sezamem

Kolejny przepis, który w sumie wstyd wrzucać, bo właściwie nie jest przepisem („Eskalopki cielęce: kupić ładną cielęcinę, zrobić eskalopki”), ale skoro chcecie… ;)

Składniki
(na 2–3 porcje, jeśli się to je samo, albo na więcej, jeśli to ma być dodatek do czegoś innego)
1 nieduża dynia (z łatwo dostępnych najbardziej lubię hokkaido)
2 łyżki oliwy
łyżka tahini
kilka ząbków czosnku
płaska łyżka listków świeżego rozmarynu (mogą być inne zioła, jak się rozmarynu nie lubi albo nie ma)
łyżeczka sezamu (ja dałam czarny, bo ładniej wyglądał)
łyżeczka gruboziarnistej soli
ew. trochę chili



Przygotowanie

Rozgrzać piekarnik do 180°C. Dynię przekroić na ćwiartki, wydłubać i wyrzucić środek, obrać ze skórki (ja obieram obieraczką Victorinoxa, siostrą pikutka). Pokroić na mniejsze kawałki, tak do 2 cm grubości. Czosnek obrać i pokroić w niezbyt duże kawałki (średni ząbek na 3–4). W małym kubeczku wymieszać oliwę z tahini, chili i sezamem. Kawałki dyni i czosnku włożyć do foliowego woreczka (jednorazowe reklamówki po warzywach i owocach są bdb), wlać tam oliwę z przyprawami i pomieszać, miętoląc, żeby ją równo rozprowadzić.
Przełożyć do płaskiego naczynia żaroodpornego, posypać solą i rozmarynem, przykryć (można folią alu), wstawić do nagrzanego piekarnika (z termoobiegiem). Po ok. 20–25 minutach zdjąć przykrycie, wyłączyć termoobieg i podpiec jeszcze przez 10–15 minut. Niektóre gatunki dyni pieką się szybciej, inne wolniej, najlepiej sprawdzić widelcem, czy już jest miękkie.

Warianty
Zamiast tahini do oliwy można dać masło orzechowe albo tarte orzechy włoskie. Zamiast rozmarynu można dodać inne zioła (bazylia, majeranek, kminek) albo curry. Dobra jest także wersja słodkawa, z tartym świeżym imbirem i cynamonem (i solą). I podejrzewam, że dodatek drobno krojonego wędzonego boczku też by temu daniu nie zaszkodził. 

26.7.15

Tarta z porzeczkami i bezą

Składniki

200 g mąki
100 g masła
2 duże jajka
1 łyżka śmietany (można zastąpić mlekiem lub wodą)
do 8 łyżek cukru pudru
szczypta soli
4 łyżki mąki ziemniaczanej
500 g porzeczek (ja dałam czarne i czerwone, czarnych więcej)

Tarta z porzeczkami i bezą

Przygotowanie

Z mąki, masła, 2 żółtek (białka odłożyć), 2 łyżek cukru pudru i szczypty soli zagnieść kruche ciasto. Jeśli jest za kruche i nie chce się skleić, dodać śmietanę lub wodę (dużo zależy od rodzaju i wilgotności mąki). Wylepić ciastem formę do tarty (ja mam okrągłą, 28 cm średnicy), formując ok. 2 cm brzeg. Ciasto ponakłuwać widelcem (żeby się nie podniosło podczas pieczenia) i wstawić do lodówki na co najmniej 30 minut. Nagrzać piekarnik do 180°C, wstawić zimne ciasto do nagrzanego piekarnika i piec przez ok. 15–20 minut, aż będzie złote. Wyjąć, trochę przestudzić.

Porzeczki obrać, umyć, wymieszać z 3 łyżkami mąki ziemniaczanej i 1–3 łyżkami cukru pudru (zależy, jak bardzo kwaśne są porzeczki i jak bardzo słodkie ma wyjść docelowo).

Białka ubić; kiedy będą sztywne, dodać szczyptę soli i potem — nadal ubijając — dodawać stopniowo resztę cukru pudru i łyżkę mąki ziemniaczanej.

Porzeczki wyłożyć na spód z ciasta, przykryć pianą z białek. Piec przez 25 minut w 170°C, a potem obniżyć temperaturę do 70°C, włączyć termoobieg i suszyć bezę przez kolejne 45 minut.
Jeśli gotowe ciasto zostanie potem w otwartym piekarniku, beza będzie bardziej krucha; jeśli się je wyjmie i przykryje ściereczką, beza będzie miększa i pojawią się na niej krople karmelu.

9.1.15

Wegańskie kruche ciastka migdałowo-kokosowe

Bezglutenowe, wegańskie, z niskim indeksem glikemicznym, da się zrobić całkiem bez cukru. Wbrew pozorom nie są bardzo kokosowe.

Składniki
  • 230 g mąki kokosowej (jak komuś nie zależy na bezglutenowości i niskim IG, to można dać zwykłą pszenną)
  • 100 g mielonych migdałów
  • 180 g oleju kokosowego
  • szczypta soli
  • dowolna substancja słodząca nadająca się do pieczenia (ja dałam dwie łyżki słodzika stewiowego w postaci proszku, ale może być dowolny inny słodzik, ksylitol, zwykły cukier —  ilość trzeba dostosować do upodobań i słodkości; zwykłego cukru powinno być ok. 5070 g)
  • 2 łyżki mleka roślinnego
  • aromat waniliowy lub cukier waniliowy
  • cukier puder lub słodzik do posypania



Przygotowanie

Mąkę, migdały, sól i słodzik wymieszać w dużej misce, dodać aromat lub cukier waniliowy, olej kokosowy i mleko roślinne. Zagnieść ciasto (będzie się kruszyć). Rozgrzać piekarnik do 170°C (ja rozgrzewam z termoobiegiem, bo jest szybciej, a na czas pieczenia termoobieg wyłączam). Z kulek wielkości orzecha włoskiego lepić rożki i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (można ciasno, prawie nie rosną). Piec ok. 15 min, aż się ładnie zarumienią. Wyjąć i gorące, jeszcze na blaszce, posypać cukrem pudrem albo słodzikiem.

20.10.14

Wegańskie bezglutenowe muffiny czekoladowo-cukiniowe

Proof of a concept: bez jajek, nabiału, cukru i glutenu*, ale mimo to nadal przypomina ciastko ;)


Składniki
2 filiżanki (cup)** otrębów owsianych zmielonych w malakserze na grubą mąkę (czyli jakieś 3‒4 filiżanki przed zmieleniem)
2 filiżanki grubo tartej cukinii (jedna średniej wielkości; jeśli ma ładną cienką skórkę, wystarczy ją umyć)
¾ filiżanki mleka roślinnego
½ filiżanki dowolnego oleju
3 łyżki sproszkowanej stewii (może być dowolna substancja słodząca, cukier również)
4 czubate łyżki gorzkiego kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
szczypta soli
łyżka octu jabłkowego
ew. parę łyżek niezmielonych otrębów

Przygotowanie
Nagrzać piekarnik do 180°C. Suche składniki wymieszać w dużej misce. Odłożyć czubatą łyżkę startej cuknii, resztę dodać do miski, wlać mleko, olej i ocet, wymieszać jeszcze raz (ocet obniża pH ciasta, dzięki czemu muffiny lepiej rosną; nie czuć go zupełnie w gotowych muffinach). Powinno przypominać konsystencją gęsty jogurt — jeśli jest za rzadkie (dużo zależy od zawartości wody w cukinii), dodać parę łyżek otrębów. Przekładać ciasto do foremek (ja mam silikonowe) do 2/3 wysokości, na wierzchu położyć trochę odłożonych wcześniej wiórków z cukinii. Można posypać cynamonem albo brązowym cukrem.

Piec ok. 25 minut (bez termoobiegu). Z podanych proporcji wyszło 11 standardowych muffinów.

*Bezglutenowe pod warunkiem, że użyje się bezglutenowych otrębów. Owies zasadniczo glutenu nie zawiera, ale z płatkami i otrębami owsianymi dostępnymi w sklepach różnie bywa. Na pewno da się kupić otręby oznaczone jako bezglutenowe; nie umiem tego zweryfikować, więc pozostaje mi wierzyć napisom na opakowaniu.

**1 cup = 235 ml, czyli niepełna „polska” szklanka. Polecam miarki z Ikei, tanie, praktyczne i mają dwie podziałki.

28.9.14

Prosta i szybka zupa dyniowo-kokosowa z zielonym curry

Składniki
pół niedużej dyni, np. hokkaido
mała puszka mleka kokosowego (ja dałam light)
woda
sól
trochę zielonej pasty curry (moja jest piekielnie ostra, więc dałam tylko pół łyżeczki, ale może być więcej)
kilka łyżek pestek dyni (obranych)
oliwa z oliwek (lub dowolna inna, może być też olej kokosowy)


Przygotowanie

Dynię obrać (wyjąć flaczki, obrać ze skórki) i  pokroić na nieduże kawałki. Wrzucić do większego garnka, dolać wody (tyle, żeby nie przykryła dyni do końca), dodać płaską łyżkę soli i łyżkę oliwy. Przykryć, ugotować do miękkości (powinno wystarczyć 10 minut). Dodać mleko kokosowe i curry, zmiksować, ewentualnie dosolić. Pestki dyni uprażyć z solą na suchej patelni i posypać nimi zupę przed podaniem. Dobre z grzankami skropionymi oliwą.

Wegańska zapiekanka z komosy ryżowej z ciecierzycą i pomidorami

Ściągałam stąd.

Składniki
1 mała czerwona cebula
2 ząbki czosnku
1 puszka ciecierzycy
1/3 szklanki komosy ryżowej (w większości sklepów nazywa się z angielska, quinoa)
1 bardzo duży mięsisty pomidor (najlepiej malinowy)
1 mała cukinia
sól, pieprz
czerwona masala (albo dowolna inna wyrazista mieszanka przypraw, z jakąś mieszanką grillową też wyjdzie dobre)
oliwa
woda

Opcjonalnie
1/2 szklanki mleka roślinnego
2 łyżki mąki z ciecierzycy
papryczki jalapeno
natka pietruszki albo inne świeże zioła


Przygotowanie

Podgrzać piekarnik do ok. 190°C. Ceramiczne naczynie do zapiekania wysmarować oliwą. Cebulę drobno posiekać, rozłożyć na dnie naczynia, lekko posolić, posypać masalą. Czosnek przecisnąć przez praskę i rozłożyć na cebuli. Pomidora pokroić w cienkie plastry, połowę plastrów rozłożyć w naczyniu. Na tym rozłożyć w miarę równo ciecierzycę, potem komosę (tylko przepłukaną, bez gotowania). Znów posypać masalą. Dodać kolejną warstwę plastrów pomidora i warstwę ok. 5-milimetrowych plastrów cukinii. Posolić raz jeszcze, spryskać oliwą (można pomazać pędzlem albo łyżką). Ostrożnie wlać wodę — tylko tyle, żeby było ją widać, nie powinno pływać. U mnie weszło jakieś 2/3 szklanki. Przykryć folią aluminiową, wstawić do piekarnika, piec przez około 40 minut. Później zdjąć folię, (opcja) zalać mlekiem roślinnym wymieszanym z mąką z ciecierzycy i solą (koniec opcji), potem zapiekać jeszcze 10 minut, żeby się przyrumieniło.

Podawać ze świeżymi ziołami albo pokrojonymi papryczkami.

3.4.14

Sałatka z kozim serem i gruszkami

Składniki
duża garść liści roszponki
ok. 30 g miękkiego koziego sera
1 mała gruszka
garść orzechów włoskich
2 łyżki gruszek w karmelu
2 łyżki balsamico
parę gałązek świeżego tymianku


Przygotowanie
Banalnie: roszponkę ułożyć na talerzu, na niej pokrojoną gruszkę, pokrojony ser (ja użyłam miękkiego twarogopodobnego z białą pleśnią, ale twardy też by dał radę), uprażone orzechy (parę minut na małym ogniu na patelni teflonowej, trzeba często mieszać). Gruszki w karmelu* wymieszać z balsamico, polać sosem sałatkę, na wierzchu rozsypać listki tymianku.

Dodatki też w sumie wystarczą banalne, bagietka i białe wino (mnie by pasowało pinot grigio albo białe grenache, ale z winem jak z literaturą, co kto lubi).

*Gruszki w karmelu robię mniej więcej tak (pomijając bitą śmietanę rzecz jasna), tylko smażę karmel na bardziej brązowo i gorące przekładam do wyparzonych słoików, wtedy nie trzeba ich dodatkowo pasteryzować. Niektórzy domownicy traktują je jak dżem, ale moim zdaniem najlepsze są jako dodatek do sera (koziego, cheddara) albo mięsa.

13.3.14

Wegańska zupa-krem z ciecierzycy i pomidorów

Składniki
puszka ciecierzycy
puszka pomidorów bez skórki
1 cebula
2 łyżki oliwy
mała gałązka świeżego rozmarynu
pół kieliszka białego wytrawnego wina
sól

Przygotowanie
Cebulę pokroić raczej drobno. W garnku z grubszym dnem rozgrzać oliwę, zeszklić na niej cebulę. Dodać pół szklanki wody, pomidory i ciecierzycę i pół łyżeczki soli. Gotować parę minut, potem na chwilę zdjąć z ognia i zmiksować. Dodać rozmaryn (same liście, bez twardej części) i wino i pogotować jeszcze pół minuty, żeby alkohol odparował. Na talerzu można posypać prażonym sezamem.

22.12.13

Pasztet z żurawiną

Twórczo rozwinęłam tradycyjny przepis rodzinny i uważam, że wyszło doskonale.

Składniki
ok. ½ kg wątróbki drobiowej
ok. ½ kg dość przerośniętej karkówki (w oryginale był surowy boczek)
1 duża lub dwie małe cebule (obrane)
parę suszonych grzybów
2‒3 ząbki czosnku (obrane)
50 g suszonej żurawiny (zwykłej paczkowanej, takiej z cukrem)
1 niekoniecznie świeża mała bułka pszenna
2 jajka
sól, pieprz, liście laurowe, ziele angielskie, majeranek, słodka papryka

Przygotowanie

Mięso ugotować z cebulą, czosnkiem, grzybami, zielem angielskim i liśćmi laurowymi w małej ilości wody na półmiękko (może być w szybkowarze, ja nie mam, więc gotuję w zwykłym garnku pod przykryciem). Wyjąć wszystko z wywaru (liście laurowe wywalić, ziele angielskie można zostawić), nieco ostudzić, w tym czasie namoczyć w wywarze bułkę. Zemleć w malakserze lub mikserem, dodając dwa jajka (surowe) i namoczoną bułkę. Doprawić do smaku i wmieszać żurawinę. Pozostały wywar można wykorzystać jako bazę do dowolnej zupy albo dać psu (jest niesłony). Pies lubi.

Gotową masę przełożyć do foremki keksówki wysmarowanej masłem i wysypanej tartą bułką lub wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do nagrzanego piekarnika, piec w ok. 160 st. C przez co najmniej godzinę, aż będzie rumiany z wierzchu.

Jest plan, żeby następnym razem dodać gałkę muszkatołową i orzechy włoskie.

30.9.13

Pełnoziarniste muffiny owsiane ze śliwkami

Składniki:
1,5 szklanki mąki pełnoziarnistej
1 szklanka płatków owsianych
4 czubate łyżki cukru/fruktozy
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki gorzkiego kakao
szczypta soli
3 jajka
szklanka mleka sojowego
3 łyżki oleju
kilkanaście śliwek węgierek


Przygotowanie: 
Mokre składniki wymieszać w jednej misce, suche w drugiej, potem połączyć razem, przekładać do foremek od muffinów, na wierzychu ułożyć połówki śliwek. Piec ok. 25 min w 180 stopniach bez termoobiegu. Wyszło 14 sztuk takich jak na obrazku.


30.7.13

Wegańskie muffiny czekoladowo-marchewkowe

Składniki
1,5 szklanki mąki pełnoziarnistej
0,5 szklanki cukru
2 łyżki mielonych orzechów laskowych
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki sody
duża szczypta soli
3 czubate łyżki gorzkiego kakao
cukier waniliowy
2 spore marchewki
szklanka soku owocowego (jabłkowy, pomarańczowy, brzoskwiniowy)
0,5 szklanki oleju z pestek winogron

wegańskie muffiny czekoladowo-marchewkowe


Przygotowanie
Piekarnik nagrzać do 175°C. Marchewki obrać i drobno zetrzeć na tarce. W dużej misce wymieszać wszystkie suche składniki, w mniejszej sok z olejem i tartą marchewką. Potem mokre dodać do suchych, wymieszać, żeby się połączyło i przekładać do foremek muffinowych. Piec bez termoobiegu przez około 20 min (aż patyczek wetknięty w muffina wyjdzie suchy).

Z podanych ilości składników wychodzi równo 12 muffinów w standardowych silikonowych foremkach. Są miękkie, chrupiące z zewnątrz, wilgotne w środku i bardzo kakaowe.

30.6.13

Wegańskie muffiny z ciecierzycą i cukinią

Składniki
1 szklanka mąki
1/2 łyżeczki sody
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
1/4 szklanki oleju
ok. 1/2 szklanki wody
1 nieduża cukinia
1 puszka ciecierzycy
2 czubate łyżki mielonych orzechów laskowych
garść świeżych liści bazylii cytrynowej



Przygotowanie
Mąkę wymieszać w misce z orzechami, sodą, proszkiem i solą. Cukinię obrać i zetrzeć na grubej tarce, ciecierzycę odsączyć (zalewę zostawić) i zmiksować na mniej więcej gładką masę. Do mąki dodać olej i zalewę z ciecierzycy. Wymieszać i dodawać stopniowo wodę, tak żeby całość miała konsystencję dość gęstego jogurtu. Dodać startą cukinię i pastę z ciecierzycy, na końcu posiekane liście bazylii.

Piec w foremkach muffinowych ok. 25 min w temp. ok. 170°C bez termoobiegu (aż będą rumiane, a patyczek wbity w muffina będzie wychodził suchy.
Z podanych proporcji wychodzi 12 babeczek (mam typowe silikonowe foremki).


Następnym razem zamierzam dodać do masy zgnieciony ząbek czosnku i posypać muffiny sezamem.

12.9.12

Batoniki z muesli


Improwizowałam.

Składniki:
1 szklanka płatków owsianych
1/2 szklanki otrębów owsianych
opakowanie płatków migdałowych
opakowanie suszonej żurawiny
1 łyżka fruktozy
1/3 łyżeczki soli
1 łyżka masła
1 łyżka miodu
2 jajka


Wykonanie:
Żurawinę i płatki migdałowe posiekałam nieco drobniej (ale bez przesady). Wymieszałam w misce wszystkie suche składniki, w rondelku stopiłam masło i wymieszałam z miodem. Dodałam do suchego, wymieszałam z jajkami. Masę przełożyłam do foremki wyłożonej papierem do pieczenia, piekłam jakieś 20 min w temperaturze 170°C z termoobiegiem.
Wyjęłam, wystudziłam, pokroiłam. Trochę się kruszą, ale nie bardzo.

Jakbym ich nie robiła dla Asi, tylko dla siebie, to bym dodała cynamonu i rodzynek. Pewnie ze dwie-trzy łyżki mleka też by nie zaszkodziły.

Edit: z podanej porcji wyszły 24 batoniki, policzyłam, że każdy ma ok. 75 kcal.

23.8.12

Krewetki z botwinką i fetą


Składniki:*
- paczka ok. 200 mrożonych krewetek black tiger**
- pęczek botwinki (same liście, bez buraczków)
- 4 ząbki czosnku
- łyżka oliwy z oliwek
- plaster polskiego „sera typu feta”
- szczypta curry, sól, pieprz


Przygotowanie:
Na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić krewetki (można bez rozmrażania, rozmrożą się błyskawicznie). Botwinkę opłukać i pokroić dość drobno (liście też), potem dodać do już rozmrożonych i trochę podsmażonych krewetek. Wcisnąć czosnek, dodać curry (naprawdę niewiele, żeby nie zdominowało smaku) i sól wedle uznania. Przykryć, poddusić z 5 minut, mieszając co jakiś czas, ewentualnie pod koniec odparować.
Przed podaniem posypać pokruszoną fetą i świeżo mielonym pieprzem.

Jest niskokaloryczne, niskowęglowodanowe, niskotłuszczowe i w ogóle. Ale przede wszystkim jest dobre :)

* na jedną porcję dla dość głodnej osoby
** #wstydliwewyznania: całkiem niezłe kupiłam ostatnio w Biedronce za 9,99.

7.4.12

Mazurek, który nie jest twardy, plastikowy, żółtozielony i ze sklepu


W odpowiedzi na rozliczne prośby publikuję. Zaznaczę jeszcze, że ten model mazurka smakuje absolutnie wszystkim (ewentualnie wszyscy konsumujący wykazywali się nadgorliwością w chwaleniu, żeby mi nie było PRZYKRO, ale to by znaczyło, że sięgali po kolejne kawałki również z czystej uprzejmości).

Bazą mazurka jest spód z kruchego ciasta, przygotowany tak samo jak spód do tarty. Uwaga: do ciasta na mazurek kajmakowy nie daję w ogóle cukru, bo masa kajmakowa jest już straszliwie słodka z natury, a ja fanką słodkości jestem, ale nie aż tak. W przypadku innych mas można zrobić ciasto lekko słodkie.

Jeśli chodzi o masy mazurkowe:

  1. Kajmakowa. Klasyk. Powstaje przez gotowanie w wodzie, przez minimum dwie godziny,(nieotwartej) puszki z mlekiem skondensowanym słodzonym. Trzeba wziąć garnek taki, żeby puszka się w nim zmieściła, nalać tyle wody, aby puszkę przykryło i gotować na bardzo małym ogniu. Ma tak pyrkać jak rosół ;) Nie trzeba tego fanatycznie pilnować, ale warto co jakiś czas dolewać wody, żeby puszka była przykryta. Urban legends mówią o wybuchach puszek, ale ja robię w ten sposób od lat i nigdy nic złego się nie wydarzyło. Po dwóch lub trzech godzinach puszkę należy ostudzić (nie musi być zimna, chodzi tylko o to, żeby się nie poparzyć przy otwieraniu), otworzyć, zamieszać zawartość i już.
    Uwaga: w handlu bywają gotowe masy kajmakowe w puszkach, o różnych smakach. Odradzam, paskudne.

  1. Czekoladowo-kajmakowa. Standardowa puszka mleka skondensowanego wystarcza na dwa średniej wielkości mazurki (np. z tortownicy o średnicy 25 cm), można więc jeden zrobić z kajmakiem, a do drugiej połowy masy dodać połamaną na kawałki tabliczkę gorzkiej czekolady (jeśli kajmak jest jeszcze ciepły, czekolada się ładnie rozpuści; jeśli już nie, trzeba całość lekko podgrzać w rondelku).

  1. Czekoladowa. Tabliczkę czekolady stopić na małym ogniu z dwiema-trzema łyżkami dobrej, tłustej śmietany.

  1. Czekoladowo-żurawinowa. Do masy czekoladowej z punktu 2 lub 3 dodać pół szklanki drobno posiekanej suszonej żurawiny.

  1. Czekoladowo-kokosowa. Jak wyżej, ale żurawinę zastąpić wiórkami kokosowymi.

  1. Kawowo-kajmakowa. Do połowy puszki masy kajmakowej dodać dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej lub dwie łyżki bardzo mocnego espresso.


Wszystkie powyższe masy nakłada się na upieczone i przestudzone spody. Przed nałożeniem masy można spód cienko posmarować np. powidłami albo konfiturą z pigwy (czyli czymś raczej niezbyt słodkim). Wierzch można udekorować dowolnie, u nas zwykle są to migdały i orzechy, jak widać na obrazku.



6.10.11

Czekoladowe muffiny z gruszkami

Składniki

250 g mąki
3 czubate łyżki kakao
120 g cukru
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
½ łyżeczki sody
½ łyżeczki soli
2 jajka
300 ml śmietany 12%
50 g roztopionego masła
50 ml oleju
1 duża lub 2 mniejsze twarde gruszki
1 tabliczka gorzkiej czekolady




Przygotowanie

Czekoladę pokroić na małe kawałki, gruszki obrać i również pokroić. Składniki suche wymieszać w jednej misce, składniki mokre — w drugiej. Połączyć, wymieszać (nie musi być dokładnie), na końcu dodać pokrojone gruszki i czekoladę. Piec około 20 minut w 170ºC z termoobiegiem. Z ww. składników wyszło 15 muffinów z moich serduszkowych foremek, co odpowiada mniej więcej 12 muffinom z foremek standardowych.

Są bardzo czekoladowe, wilgotne i niezbyt słodkie.

4.9.11

Pełnoziarniste muffiny sernikowe z malinami

Są bez cukru* i tłuszczu i mają względnie niski IG. W kategorii „wypieki montignacowe” są doskonałe, ale w konkurencji ze „zwykłymi” muffinami też wcale nie wypadają źle. Przepis autorski, sprawdzony, polecam :)

Składniki — ciasto:
2 szklanki mąki pełnoziarnistej (ja użyłam orkiszowej 2000)
4 łyżki fruktozy
1 płaska łyżeczka sody
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 szklanka maślanki
2 białka
1,5 szklanki świeżych malin

Składniki — część sernikowa:
250 g chudego twarogu (ja użyłam twarogu wiejskiego Piątnicy 0%)
2 białka
2 łyżki fruktozy
aromat waniliowy



Przygotowanie:

Włączyć piekarnik i nastawić go na 170ºC.

Składniki części sernikowej utrzeć na gładko, ewentualnie dosłodzić do smaku fruktozą.

Tradycyjnie jak przy muffinach: w jednej misce wymieszać suche składniki ciasta, w drugiej mokre, całość połączyć, wymieszać niezbyt dokładnie i na końcu wmieszać maliny.

Do foremek muffinkowych nakładać porcję ciasta z malinami (do mniej więcej 2/3 wysokości), na to po łyżce masy sernikowej, na to jeszcze po łyżeczce ciasta. Można trochę wymieszać z wierzchu, ale nie trzeba. Piekłam w foremkach silikonowych i gotowe muffiny wychodzą z nich bez żadnego problemu bez dodatkowego smarowania tłuszczem czy wykładania papierem.

Wstawić do nagrzanego piekarnika, piec 20‒25 min (z termoobiegiem). Powinny być rumiane z wierzchu, można sprawdzić patyczkiem, czy ciasto się nie klei.

Są niezbyt słodkie, bardzo malinowe, wilgotne i mięciutkie. Z innymi owocami (jagodami, truskawkami, jabłkami, morelami) też powinny wyjść dobre.

PS W kwestii „co zrobić z czterema żółtkami, skoro tu zużywa się cztery białka”: polecam maliny zapiekane z koglem-moglem. Kogel-mogel z fruktozą wychodzi jak najbardziej.

EDIT:
Pisząc "bez cukru", miałam na myśli "bez sacharozy". Owszem, wiem, że fruktoza i mąka to też węglowodany ;>

20.3.11

Ciasto orzechowe bez cukru i mąki

Składniki:
5 jajek
1 średnio czubata łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki fruktozy lub odpowiednia ilość innej substancji słodzącej (może być stewia, syrop z agawy; z innymi nie próbowałam)
1 łyżka octu
180 g mąki orzechowej lub migdałowej (do kupienia np. tu — sądzę, że z mąką sezamową albo kokosową (też tam jest) również by wyszło)
szczypta soli
ew. wanilia lub aromat waniliowy
1 łyżeczka masła

Przygotowanie:
Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli. Żółtka osobno ubić do białości z fruktozą, octem, proszkiem do pieczenia i wanilią; potem dodać mąkę orzechową (zostawić jedną łyżkę do wysypania blaszki) i wymieszać mikserem. Na końcu dodać pianę z białek i też (ostrożnie i krótko) wymieszać.

Przełożyć do tortownicy lub blaszki cienko posmarowanej masłem i posypanej mąką orzechową (jak sobie sprawię silikonową tortownicę, to operacja ze smarowaniem i posypywaniem odpadnie), wstawić do nagrzanego piekarnika (u mnie 170ºC z termoobiegiem) i piec, aż będzie złote z wierzchu a patyczek wbity w ciasto wyjdzie suchy.

Wg mojego rozeznania może być posiłkiem tłuszczowym w ramach Montignaca.

3.3.11

Sałatka z mango z cheddarem i pestkami dyni

Składniki
1 spore mango
1 kiwi
ok. 100 g sera cheddar
garść pestek dyni
trzy łyżki oliwy
łyżeczka czerwonej pasty curry
łyżka soku pomarańczowego



Przygotowanie
Mango i kiwi obrać i pokroić w kawałki (takie, powiedzmy, nieduże plasterki), wsypać do miski i wymieszać. Ser zetrzeć na tarce o dużych oczkach, pestki dyni uprażyć na suchej patelni. Oliwę dobrze wymieszać z pastą curry i sokiem pomarańczowym, polać sosem owoce, wymieszać, posypać tartym serem i pestkami dyni. I już :)

Pasuje do bagietki i białego wina; my jedliśmy jako dodatek do polędwiczek duszonych z jabłkami. Ale o polędwiczkach następnym razem.

PS Wybaczcie zdjęcie, nie chciało mi się iść po Prawdziwy Aparat i zrobiłam telefonem.

20.12.10

Tarta makowa

Świąteczna, choć niekoniecznie. Zamiennik dla tradycyjnego makowca, a przy pójściu na skróty i zastosowaniu półproduktów robi się błyskawicznie i prosto.


Składniki:

- kruche ciasto na spód tarty (ja robię tak, jak opisałam tu; ponieważ masa makowa jest bardzo słodka, do ciasta nie trzeba dawać cukru lub można dać go mało)
- masa makowa jak do makowca (można wykorzystać gotową masę z puszki albo np. ten przepis; samodzielne robienie masy jest pracochłonne, ale ma tę zaletę, że można dodać tylko te bakalie, które się lubi; poza tym gotowa masa zwykle ma mocny rumowy aromat, co nie musi wszystkim odpowiadać — ale ja zwykle korzystam z gotowej i też jest OK)
- 1 opakowanie budyniu śmietankowego lub waniliowego bez cukru
- mleko (2/3 ilości przewidzianej na opakowaniu budyniu)
Nie podaję proporcji, bo wszystko zależy w zasadzie od wielkości foremki. Duża puszka masy plus 1 opakowanie budyniu wystarczają na dwie prostokątne tarty o wielkości 20×30 cm.

Przygotowanie:
Jeśli korzystamy z gotowej masy, zaczynamy od przygotowania ciasta, W wersji ambitnej, gdy robimy masę samodzielnie, zaczynamy od masy i ciastem zajmujemy się wtedy, kiedy masa jest gotowa.
Kruchym ciastem wyłożyć dno foremki, formując brzegi wysokości ok. 1,5 cm. Ciasto ponakłuwać gęsto widelcem i wstawić foremkę na pół godziny do lodówki. Trochę ciasta można odłożyć, rozwałkować i powycinać z niego gwiazdki do ozdobienia wierzchu tarty.

Nagrzać piekarnik do 180ºC i przygotować masę: budyń zrobić wg przepisu, ale z mniejszą ilością mleka, a potem wymieszać go z „klasyczną” masą makową. Odstawić do przestudzenia.

Spód do tarty podpiec na jasnozłoto, przestudzić (nie powinien być gorący, ale może być ciepły — wystarczy wystawić na 5‒10 min na dwór). Wyłożyć na niego masę, ozdobić gwiazdkami z ciasta i ponownie wstawić do piekarnika. Piec jeszcze ok. 15 min, aż ciasto się zarumieni, a wierzch masy zetnie.

Tyle :)
Zdjęcie wrzucę, jak zrobię, czyli pewnie koło środy/czwartku.

29.10.10

Pikantna zupa z dyni z czosnkiem i majerankiem

Po wyspiarskich doświadczeniach żyłam w (błędnym!) przekonaniu, że dynia to warzywo mdłe i błe. Ale tegoroczny plan sporządzenia własnej jack-o-lantern (na nasze: dyniowego lampionu) sprawił, że stanęłam przed koniecznością spożytkowania dużej ilości dyniowych flaczków. No to spożytkowałam i spożyłam z zadowoleniem. Przepis wyróżnia się tym[1], że jest banalnie prosty, przygotowanie trwa może 15 minut, a efekt jest oczywiście, jak zwykle u mnie[2], bdb.

Składniki
flaczki z połowy wielkiej dyni (nie ważyłam, ale wypełniły całkiem 3-litrowy garnek)
3 łyżki masła
3 łyżki soli
5 ząbków czosnku
pół małej płaskiej łyżeczki chili
pół małej płaskiej łyżeczki curry
płaska łyżka majeranku

Przygotowanie
Miąższ dyniowy pokroić na niewielkie kawałki (pestki oczywiście wywalić). Na dnie dużego garnka roztopić masło, wrzucić na to dynię, podlać niewielką ilością wody, dodać sól, przykryć i ugotować (a właściwie udusić) na małym ogniu do miękkości. To następuje dość szybko, u mnie 10 minut spokojnie wystarczyło. Obrać czosnek, zmiażdżyć i dodać do dyni. Pogotować jeszcze chwilę, zmiksować na gładko, dodać przyprawy i kolejną chwilę pogotować.

Podałam z kleksem śmietany i zieloną pietruszką. Będzie dobre także z tartym serem albo z grzankami.


[1] Okej, wśród moich przepisów to się akurat tym nie wyróżnia. Ale wśród innych dostępnych (dynia po tajsku z krewetkami, dynia ze świeżym imbirem, dynia z prawdziwkami zapiekana z pecorino) — już tak.
[2] Jak już wielokrotnie wspomniałam przy różnych okazjach, skromność jest dobra dla tych, co nie mają innych zalet ;)

3.10.10

Flany cebulowo-jabłkowe w kokilkach

Inspiracją do tego dania była blipowa rozmowa o szarlotce z szalotkami. Spodobała mi się koncepcja połączenia jabłek z cebulą — że tarta cebulowa jest bdb, to wiadomo, ale starałam się wykombinować coś, co będzie bez mąki. I takie wyszło. Że tak się bezczelnie posłużę cudzą frazą, można gościom :)

Z podanych proporcji wychodzi sześć flaników w małych (9 cm średnicy) kokilkach*. Jedna raczej głodna osoba jest w stanie zjeść dwa, góra trzy. Jeśli ma to być przystawka, można spokojnie zrobić po jednym na osobę. Jeśli zostaną — dobre są też następnego dnia na zimno.



Składniki
2 spore cebule
1 duże, raczej kwaśne jabłko
200 ml gęstej śmietany min. 18% (ważne, żeby się nie warzyła podczas obróbki cieplnej)
2 jajka
ok. 20 dag cheddara lub innego żółtego sera
rozmaryn (jak ktoś nie lubi, może dać tymianek albo majeranek)
łyżka masła (lub oliwy)
sól, pieprz

Przygotowanie
Włączyć piekarnik i nastawić go na 180ºC (u mnie z termoobiegiem, bez termoobiegu przyda się ciut wyższa temperatura). Cebulę pokroić w plastry ok. 5 mm, posolić i zeszklić na maśle. W tym czasie pozbawić jabłko gniazda nasiennego i pokroić je w plastry o takiej samej grubości (nie muszą być równej wielkości). W kokilkach układać na przemian zeszklone plastry cebuli, kawałki jabłka i znowu cebulę. Posypać solą, pieprzem, ziołami i przykryć startym żółtym serem. Jajka wymieszać ze śmietaną, dosolić, popieprzyć i zalać tym sosem kokilki.

Największa trudność polega właściwie na upieczeniu tego w kąpieli wodnej, bo trzeba mieć dość głęboką blaszkę albo naczynie żaroodporne i operować dużymi ilościami gorącej wody. Najprościej chyba wstawić kokilki do blaszki, wsunąć częściowo na półkę do nagrzanego piekarnika i wtedy nalać do blaszki gorącej wody z czajnika (tak żeby sięgała do co najmniej 2/3 wysokości kokilek). Flaniki pieką się w kąpieli wodnej ok. 20 minut — jak ładnie wyrosną i mają rumiane wierzchy, to można wyciągać (tu znów uciążliwe zabiegi z blaszką pełną wrzątku).

Z braku lepszego wyboru (pamiętajmy, że rzecz dzieje się w miejscowości, w której 70% regału sklepowego z alkoholem zajmuje „nalewka owocowa” w cenie 2,99 za flaszkę z jednorazowym kubkiem, a na najgórniejszej półce z winami rezydują głównie panna Sophia i pan Carlo R.) popiliśmy australijskim cabernetem, ale myślę, że jakieś białe alzackie by do tego pasowało lepiej.

*A kokilki można tanio kupić na Allegro.

26.9.10

Powidła z czekoladą i chili

Uwaga, będzie epicki wstęp w stylu co poniektórych ą-ę-ć blogusiów kulinarnych, można pominąć tekst ciągły i przejść od razu do części „Składniki”. Ale muszę się zwierzyć z faktu, że jesienią zawsze mam potrzebę robienia zapasów na zimę, musi jakieś atawizmy i inne poznańskie geny. Oprócz grzybów (bo to się rozumie samo przez się — i nie jest prawdą, jakoby w naszym lesie nie było grzybów, są, tylko trzeba w niezłe krzaczory wejść, żeby je znaleźć) ususzyłam trzy kilo pomidorów malinowych (choć chyba zjemy je bez dodatkowej obróbki, zanim nadejdzie październik, bo wyszły przepyszne). No i zrobiłam powidła. Bo zapach smażących się powideł gra mi na prymitywnych instynktach i szczęście nie jest szczęściem, jeśli nie przygrywa mu koza, a dom nie jest domem, jeśli nie pachnie w nim powidłami.

No i jest to potrawa z tych, które lubię najbardziej, tzn. wysiłku mało, a efekt świetny.

A zatem. Proporcje na półtora kilo śliwek, bo wczoraj więcej w mojej ulubionej budzie warzywnej nie było. Wyszły z tego cztery nieduże słoiczki. I w ogóle, jak już dziś jedziemy banałami, to trzeba zaznaczyć, że śliwki są kluczem do powideł, muszą być słodkie, pachnące i bardzo dojrzałe. Inaczej wyjdzie najwyżej smętny dżemik ;)




Składniki

1,5 kg śliwek węgierek
parę łyżek wody
pół tabliczki gorzkiej czekolady
łyżeczka cynamonu w proszku (jak ktoś ma, to może patyczek cynamonowy wrzucić i potem wyjąć przed nakładaniem do słoików)
szczypta chili w proszku
cukier trzcinowy do smaku (ja dałam 3 łyżki)

Przygotowanie
Powidła robimy standardowo: śliwki trzeba umyć, wypestkować, wrzucić do gara, wlać parę łyżek wody, przykryć, zagotować. Maksymalnie zmniejszyć gaz (ja zmniejszam do jednej kropki na płycie ceramicznej), odkryć i smażyć, mieszając co jakiś czas aż do uzyskania właściwej dla powideł konsystencji (tak ze trzy godziny minimum). „Właściwa konsystencja” polega mniej więcej na tym, że całość zmniejsza objętość jakoś trzy-czterokrotnie, a powidła nabrane na łyżkę spadają z niej płatami. Uwaga, pod koniec masa lubi się przypalać, ale — o ile tylko się nie zwęgli i nie nabierze aromatu spalenizny — jest to jak najbardziej na miejscu, powidła powinny być przysmażone, a nie ugotowane.

A kiedy już osiągniemy etap „normalnych” powideł, przychodzi czas na the little thing she does and it’s magic :) Do gorącej masy dodajemy czekoladę połamaną na kawałki, cynamon i chili. Mieszamy, aż czekolada się rozpuści, i próbujemy. Dosładzamy do smaku albo i nie, gorące przekładamy do słoików i odkładamy na później. Ja nie pasteryzuję tego dodatkowo, po prostu tuż przed napełnieniem wyparzam słoiki i wsadzam do nich gorące powidła prosto z gara.

Jeśli ktoś nie lubi połączenia ostrego ze słodkim, może chili pominąć, ale moim zdaniem to właśnie chili odpowiada za połowę sukcesu.

Takie powidła można jeść z pieczywem albo na przykład wykorzystać do przełożenia andrutów mamy Cloudy, zastępując jedną kakaową warstwę powidłami. Ale chyba najlepsze są po prostu same w sobie.

PS Jeśli ich nie dosładzać w ogóle lub dosłodzić fruktozą i dać czekoladę 70%, to wyjdą zgodne z dietą Montignaca i będzie je można jeść na węglowodanowe śniadanie z pełnoziarnistym pieczywem i chudym białym serem.

9.9.10

Czekoladowe muffiny bez jajek, cukru i tłuszczu

Pierwsze podejście do nich wykonałam na zasadzie „sprawdźmy, czy się w ogóle da”. Tzn. czy da się zrobić coś, co będzie smakiem, konsystencją i wyglądem przypominało ciastko, ale będzie zgodne z ogólnymi zasadami diet niskowęglowodanowych (z dietą Montignaca jest zgodne na pewno, nie jestem pewna, jak z Dukanem, bo on chyba na fruktozę nie pozwala — ale pewnie ze słodzikiem nadającym się do pieczenia też by wyszło). Poniżej przepis po testach i ulepszeniach, sprawdzony.

Nie oszukujmy się: tarta na kruchym maślanym spodzie z cukrem trzcinowym to nie jest, ale w swojej kategorii — bdb.

Składniki:
1 szklanka razowej mąki (ja użyłam pełnoziarnistej orkiszowej typu 1850)
¾ szklanki muesli (lub płatków owsianych, orzechów, suszonych owoców itp.)
½ szklanki fruktozy
4 czubate łyżki gorzkiego ciemnego kakao
1,5 łyżeczki sody
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu
¾ szklanki chudego mleka
¾ szklanki chudego jogurtu naturalnego



Przygotowanie:
Zacząć od nagrzania piekarnika (u mnie 180ºC z termoobiegiem). Potem następuje klasyczna procedura muffinowa: składniki suche wymieszać w jednej misce, mokre w drugiej, potem połączyć, przełożyć do foremek (ciasto ma konsystencję gęstego jogurtu), wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 20 minut (jak na muffiny rosną niewiele, ja sprawdzałam patyczkiem, czy już są upieczone).

Do każdego muffina można włożyć mały kawałek gorzkiej czekolady albo owocu — następnym razem zamierzam spróbować z malinami.

22.8.10

Piersi kurze pieczone z pomidorami

Wiem, że stopniem skomplikowania ta potrawa tylko minimalnie przewyższa słynny makaron z dżemem, niemniej jednak, skoro już dwie osoby pytały o PRZEPIS, to zamieszczam. W sumie wszak proste i pyszne jest lepsze niż skomplikowane i pyszne, bo jest proste (i do tego pyszne).



Składniki:
dwa spore filety z piersi kurczaka
5 mięsistych pomidorów (z wodnistych, zimowych pseudopomidorów to moim zdaniem nie ma szans wyjść)
kilka ząbków czosnku
świeża bazylia (mogą być też inne świeże zioła: oregano, rozmaryn itp.)
dobra oliwa z oliwek
sól (ja użyłam morskiej gruboziarnistej)
pieprz



Przygotowanie:
Spore naczynie żaroodporne wysmarować oliwą. Pomidory przekroić na połówki, piersi kurczaka również (można lekko rozbić albo rozpłaszczyć ręką). Czosnek obrać i pokroić na plasterki. Ułożyć mięso i pomidory w naczyniu (pomidory oczywiście miąższem do góry) żaroodpornym, rozłożyć na tym plasterki czosnku i zioła, posolić, popieprzyć i jeszcze raz polać szczodrze oliwą.

Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec min. 2 godziny bez przykrycia w temperaturze ok. 120 stopni (ja użyłam termoobiegu). Co jakiś czas warto zajrzeć i polać mięso zalewą z dna naczynia, ale i ponieważ potrawa się praktycznie gotuje, raczej nie ma ryzyka, że wyjdzie suche.

Jak nietrudno sobie wyobrazić, doskonale się komponuje z bagietką lub ciabattą i włoskim winem (żegnaj, przedostatnia butelko chianti z Chianti).

10.6.10

Strawberry bellini

Zrobiłam i uznałam za drink czerwca 2010. Proste i pyszne.

Składniki:
świeże truskawki (najlepiej z lodówki)
białe musujące wino (jak wyżej)
liście świeżej mięty
ewentualnie cukier lub fruktoza

Przygotowanie:
Truskawki obrać z zielonego, opłukać, zmiksować na gładko, ewentualnie trochę dosłodzić. Dolać wina, pomiksować jeszcze chwilę, podawać w kieliszkach do szampana udekorowane miętą.



Co do ilości: wina ma być objętościowo tyle samo, co truskawek po zmiksowaniu. Cukru do smaku, jeśli truskawki są za mało słodkie. Mięty — parę listków (jeden czubek pędu na przykład) na porcję.
Można też zrobić wersję z większą ilością wina i mniejszą truskawek i wtedy wrzucić parę pokrojonych na połówki truskawek do kieliszka.

5.5.10

Szybki i dietetyczny tort jogurtowy z brzoskwiniami

Realizacja questu pt. „tort urodzinowy dla ortorektyka”. W dobie popularności diet niskowęglowodanowych trudno go wprawdzie uznać za całkowicie dietetyczny, ale przynajmniej wcale nie dodaje się do niego tłuszczu, a jakby się uprzeć, to pewnie można zrobić i ze słodzikiem. Albo z fruktozą.



Na początek trzeba zrobić biszkopt. W tej kwestii nie będę nic wydziwiać, tylko skieruję Was do przepisu u Fel. Biszkopt wychodzi idealny i zawsze. Wiem, że ortodoksi nie dają do biszkoptu proszku do pieczenia, ale tu przedkładam efekt nad wierność zasadom. A ten jest rewelacyjny. Aha, z podanych proporcji wychodzi tortownica o średnicy 24 cm.

Składniki masy:
1 kubek jogurtu naturalnego, najlepiej gęstego i smacznego (można oczywiście dać jogurt 0%, ale nie spotkałam jeszcze takiego, który by nie smakował jak odpad produkcji mleczarskiej, więc poprzestałam na zwykłym jogurcie Z TŁUSZCZEM)
2 łyżeczki żelatyny
cukier puder — parę łyżek do smaku
1 puszka brzoskwiń (wystarczy taka z tych mniejszych).

Przygotowanie:
Żelatynę rozpuścić w 1/4 kubka gorącej wody i zostawić, żeby przestygła. Jogurt zmiksować z cukrem, tak żeby się zaczął lekko pienić, a następnie dodać rozpuszczoną żelatynę i dokładnie wymieszać. Masę zostawić w chłodnym miejscu i obserwować, czy nie zaczyna tężeć.

Brzoskwinie odcedzić (zalewy nie wylewać!) i pokroić w plastry grubości ok. 5-10 mm.

Ciasto biszkoptowe przekroić w poprzek na dwa placki, dolny placek nasączyć zalewą z brzoskwiń, wyłożyć na niego połowę brzoskwiń, przykryć 1/3 tężejącej masy jogurtowej. Na to nałożyć drugi placek, też nasączyć go zalewą, posmarować górę i boki resztą masy. Udekorować brzoskwiniami i tyle.

Jest pyszny, leciutki, wilgotny, owocowy.
Obstawiam, że zastąpienie brzoskwiń truskawkami albo malinami też da bdb efekt.

PS Zdjęcie jest, jakie jest, bo udało mi się sfotografować ostatni niepożarty kawałek.

Tarta na kruchym spodzie

Przepis na tartę, obiecany najpierw, w Sylwestra, Okey i A., a potem, w kwietniu, Cube i Karolinie. Jak mówią, lepiej późno niż wcale. Zapraszam.

Bazą tarty jest spód z kruchego ciasta, przygotowanego z mąki, masła i żółtek w następujących proporcjach: mąki (wagowo) dwa razy tyle co masła + szczypta soli + jedno żółtko na każde 100 g mąki (żółtko może być surowe lub ugotowane na twardo i przetarte przez sitko; z ugotowanym ciasto wychodzi delikatniejsze, ale jest więcej roboty i nie bardzo jest co zrobić z ugotowanymi białkami, podczas gdy z surowych białek można zrobić bezy albo biszkopt makowy). Na średniej wielkości prostokątną blaszkę potrzeba zatem 300 g mąki, 150 g masła i 3 żółtka. Do ciasta na tartę ze słonym nadzieniem można dodać ziół prowansalskich, curry, chili, kminku, startej gałki muszkatołowej i różnych innych przypraw; robiąc tartę ze słodkim nadzieniem, część mąki można zastąpić cukrem pudrem.

Wszystkie składniki trzeba krótko wyrobić razem w misce (można też na blacie, ale jest potem więcej sprzątania) i ulepić z nich kulę, którą następnie najlepiej zawinąć w folię i schować do lodówki na minimum 2 godziny (ale jak się nie schowa, to tragedii nie będzie). Schłodzonym ciastem należy wylepić foremkę, tworząc coś w rodzaju miski z ciasta: placek na dnie foremki i ok. 2 cm brzegi wokół. Całe ciasto ponakłuwać widelcem (żeby się nie robiły bąble) i piec w 180ºC, aż zrobi się złote. Wyjąć, zostawić do ostudzenia i przygotować nadzienie.

Tu podstawową kwestią jest sos ze śmietany (18%) i jajek: na 100 ml śmietany jedno całe jajko. Śmietanę należy zmiksować lub dobrze wymieszać z jajkami, doprawić pieprzem i solą, warto dodać trochę startego żółtego sera (może być parmezanopodobny, ale ze zwykłym polskim serem tzw. żółtym też wychodzi dobrze).

Reszta nadzienia może mieć skład dowolny. Polecam np. pokrojonego i lekko podduszonego pora + wędzony boczek albo podsmażone grzyby + ser pleśniowy. Albo plasterki cebuli i fetę. Albo szpinak i mozarellę. Wiecie, o co chodzi. Trzeba to rozłożyć na przestudzonym cieście, zalać sosem i zapiekać, aż będzie ładnie rumiane.

I, last but not least, beware, gotowe kruche ciasto firmy H. jest SŁODKIE, której to informacji próżno szukać na opakowaniu, więc — przynajmniej moim zdaniem — nie nadaje się na słone tarty. Choć znam takich, którzy uważają wręcz przeciwnie.

17.2.10

Pikantna zupa rybna

Prosta, szybka i niewymagająca wyrafinowanych składników.

[dygresja]
Tu przypomniała mi się pozycja pt. „Nigella ekspresowo”, opisująca dania, które można, owszem, przygotować w 15 minut, pod warunkiem, że wcześniej odbędzie się parotygodniową krucjatę po stacjonarnych i internetowych sklepach spożywczych, niezbędne są bowiem do nich (dań, nie sklepów) składniki takie jak bataty, ocet ryżowy, mirin i semolina. Nie wiem, jak u Was, ale u nas we wsi szczytem kulinarnego wyrafinowania są oliwki, a na pytanie o parmezan pani odpowiada „Nie, ale jest mozarella”. Więc.

Co nie zmienia faktu, że książkę Nigelli uwielbiam, w równym stopniu za zdjęcia potraw, co samej autorki.

[koniec dygresji]



Składniki
1 mrożony filet z białej ryby (może być sola, dorsz, morszczuk, a nawet mrożona woda z Wietnamu sprzedawana pod nazwą handlową panga)
4 ząbki czosnku
3 spore ziemniaki
2 łyżki masła
1,5 szklanki soku pomidorowego (najlepiej pikantnego – niezłe robi Tymbark, może być też sok warzywny z serii Vega)
1 łyżeczka soli
1 płaska łyżeczka do espresso chili (ja mam akurat oliwę chili i dałam jej łyżkę stołową, ale suszone chili też daje radę) - uwaga, ja lubię ostro, można dać mniej
0,5 łyżeczki majeranku
0,5 szklanki wody

Przygotowanie
W sporym garnku z możliwie grubym dnem roztopić masło (uważać, żeby się nie spaliło). Na nie wrzucić zamrożoną rybę i pokrojony (nie musi być drobno) czosnek, podsmażyć chwilę, żeby ryba się rozmroziła. W tym czasie obrać ziemniaki i pokroić w kostkę, wrzucić do gara, dodać soli, zamieszać, zalać sokiem pomidorowym, dolać wody i gotować, aż ziemniaki całkiem zmiękną (a ryba się rozpadnie na kawałki). Wtedy dosypać chili i majeranek, pogotować jeszcze chwilę, ewentualnie doprawić. Całość można zmiksować na krem, ale ja tylko rozgniatam trochę takim przyrządem do robienia puree z ziemniaków (jak to się nazywa, praska?).

Pyszne ze świeżymi bułeczkami z tego przepisu.

10.12.09

Pierniczki Babci Stasi

Robię je od lat i co roku szukam w sieci przepisu, który w Dawnych Czasach wrzucałam na pl.rec.kuchnia (quest wbrew pozorom nietrywialny, bo ten akurat post z tajemniczych przyczyn nie został zaindeksowany przez Google). I wreszcie uznałam, że koniec z tym, ma się kulinarnego blogusia, to zobowiązuje. Więc publikuję.



Składniki:
0,5 kg cukru
1 słoik miodu (400‒500 g)
2 kg mąki
2 kostki masła
2‒3 jajka
2‒3 łyżeczki sody
1/4 szklanki przyprawy do piernika (cynamon, goździki, wanilia, imbir, gałka muszkatołowa, pieprz — babcia te niesproszkowane składniki ubijała/mieliła ręcznie, ale ja zwykle idę na łatwiznę i używam gotowej przyprawy do piernika firmy K. lub K.)
Uwaga: z podanej porcji wychodzi pierników mrowie a mrowie (azaliż), spokojnie można podzielić ilość składników przez dwa.

Przygotowanie:
Zrobić karmel: cukier wsypać do płaskiego rondla i grzać na małym ogniu, mieszając drewnianą lychą, żeby się nie spalił (zawsze się trochę przypala, ale nie szkodzi). Jak zbrązowieje, wlać szklankę gorącej wody, potem miód i masło. Wymieszać na gładko, zdjąć z ognia, ostudzić (może być ciepłe, ale nie może być gorące).
Mąkę i sodę wsypać do miski, dodać powyższą masę oraz jajka i przyprawy. Wymieszać, wyrobić nie za długo i odstawić w chłodne miejsce na dwa ‒ trzy dni (ale jak się nie odstawi, to też wyjdzie).
Potem cienko wałkować, wykrawać pierniczki i piec na brązowozłoty kolor.

Włożyć do szczelnego pojemnika na jakieś dwa tygodnie, schować do spiżarni albo w inne chłodne miejsce, potem wydobyć, polukrować i ozdabiać. I znowu do spiżarni. W święta znowu wydobyć, zjeść. Im starsze tym lepsze :)

Jak widać, cała operacja wymaga rozpoczęcia jej odpowiednio wcześnie, więc właściwie teraz jest już ostatni dzwonek. Ale przez lata zdążania ze wszystkim na ostatnią chwilę wypracowałam też małe oszustwo: można dać więcej sody (2 łyżeczki na kilo mąki) a zamiast całych jajek same żółtka, wtedy świeże pierniki nie będą takie twarde. Poza tym szybciej zmiękną, jeśli się z nimi do pojemnika włoży kawałek jabłka.

4.11.09

Szynka pieczona w musztardzie i miodzie

Składniki:
- spory kawałek szynki wieprzowej (taka kulka, mniej więcej kilogram) — nie musi być szczególnie chudy, do pieczenia w ogóle nie daje się tłuszczu
- musztarda
- 1 spora cebula
- 2 łyżki miodu
- sól, zioła prowansalskie, ziele angielskie (tak z 10 kulek)

Przygotowanie:
Mięso natrzeć solą i ziołami, włożyć do zamkniętego pojemnika i potrzymać w lodówce co najmniej parę godzin — ja trzymałam ponad dobę, ale głównie dlatego, że czekałam z pieczeniem do wieczora, bo w nocy mamy tańszy prąd ;)

Cebulę pokroić w plastry. Przygotować zalewę: miód wymieszać z łyżką musztardy, łyżeczką soli, zielem angielskim i paroma łyżkami gorącej wody (gorącej dlatego, żeby się łatwiej rozpuszczało). Na dno rękawa lub worka do pieczenia wsadzić pokrojoną cebulę, wlać zalewę. Mięso posmarować ze wszystkich stron musztardą (dość szczodrze), wsadzić do rękawa lub worka, zamknąć szczelnie.
Piec jakieś 3 godziny w temperaturze ok. 130‒140ºC, przed pokrojeniem schłodzić.

Wychodzi bardzo krucha, miód, musztarda i cebula delikatnie, pikantnie-słodko przełamują smak mięsa. Świetna na ciepło jako danie obiadowe lub kolacja, a także na zimno, jako wędlina do pieczywa (...ale po co chleb, Króliku?).

7.10.09

Karkówka pieczona z czosnkiem i jabłkami

Czyli coś, czego pewnie nie zrobiłabym nigdy, gdyby nie to, że padła nam płyta ceramiczna i piekarnik stał się jedyną szansą na ciepły obiad. Przepis w sumie banalnie prosty, ale efekt naprawdę rewelacyjny (jak wiadomo, skromność jest dobra dla tych, którzy nie mają innych zalet) :)


Składniki:
- spory kawałek karkówki (miałam około kilograma)
- 1 jabłko
- 1 główka czosnku
- łyżka majeranku
- łyżka soli
- parę łyżek czerwonego wina

Przygotowanie:
Mięso wytytłać w soli i majeranku, zawinąć w folię albo włożyć do przykrytego naczynia, schować na noc do lodówki. Następnego dnia obrać czosnek, jabłko pozbawić gniazda nasiennego, ogonka itp. (skórka zostaje) i pokroić w nieduże kawałki. Do rękawa lub woreczka do pieczenia (uwaga, #womm: używam Jana Niezbędnego, dobre i tanie) włożyć kawałki jabłka i ząbki czosnku, wlać wino, wsadzić mięso (niech leży na jabłku i czosnku), zawiązać rękaw/worek szczelnie. I teraz cały sekret: piec długo w niskiej temperaturze (najpierw godzinę przez ok. 140°C z termoobiegiem, potem jeszcze ze dwie–trzy godziny w ok.110°C bez termoobiegu).

Żeby pokroić na plastry, trzeba mieć bardzo (ale naprawdę BARDZO) ostry nóż albo porządnie schłodzić pieczeń w lodówce, inaczej się rozlezie. Co rzecz jasna absolutnie nie wpłynie ujemnie na jej smak.

Uwaga natury ogólnej: zdaję sobie sprawę, że odpalanie piekarnika na 4 godziny tylko po to, żeby upiec kawałek mięsa, nie jest szczególnie oszczędne ani environment friendly, ale mięso (każde) pieczone w ten sposób wychodzi naprawdę świetnie: jest mięciutkie, kruche, soczyste.

25.8.09

Moje mojito

Oczywiście wiem, że receptur na mojito jest co najmniej tyle co barmanów, że wystarczy użyć gugla, że na pewno mój przepis jest niekanoniczny i łamie jakąś Żelazną Zasadę. No i trudno :)

Składniki (na szklankę ok. 220 ml):
świeża mięta (1 większa lub 2 mniejsze gałązki, tak żeby wyszła mniej więcej garść liści)
4-5 kawałków limonki pokrojonej w ósemki
50 ml białego rumu
łyżka cukru trzcinowego lub białego cukru pudru
lód (mniej więcej 5 kostek ze standardowego pojemnika)
woda mineralna (najlepiej lekko gazowana)

Narzędzia:
Zasadniczo powinno się tu użyć różnych snobistycznych gadżetów, tj. co najmniej kruszarki do lodu, łyżki barmańskiej, miarki i muddlera. Ale (łamiemy Żelazną Zasadę numer 2) w sumie można sobie równie skutecznie poradzić za pomocą zwykłej łyżki do zupy.

Przygotowanie:
Liście mięty wrzucam na dno szklanki i ugniatam lekko łyżką, tak żeby dało się wyraźnie poczuć zapach. Następnie wrzucam kawałki limonki i wsypuję cukier. Całość mocniej ugniatam łyżką, tak żeby limonki puściły sok, a cukier się rozpuścił (jeśli puder) albo przynajmniej solidnie zamoczył w soku (jeśli trzcinowy). Wrzucam lód, wlewam rum, dopełniam wodą, podaję z rurką.

W wersji bezalkoholowej można zastąpić rum tonikiem. Albo nie dawać cukru a zamiast wody i rumu dolać sprite'a.

26.6.09

Sałatka brokułowa z paluszkami krabowymi surimi

Czyli Azja na miarę Chrząstawy Wielkiej ;)

Składniki:
paczka paluszków „krabowych” surimi
paczka mrożonych brokułów (oczywiście ze świeżych też się da, ale ja bazowałam na tym, co było w zamrażarce)
2 jajka na twardo
1 mały lub pół dużego ogórka
majonez
dwie łyżki sezamu
sól, biały pieprz



Przygotowanie
Jajka ugotować na twardo, brokuły al dente (wystarczy dosłownie parę minut we wrzątku i trzeba uważać, bo mrożone łatwo się rozgotowują), ostudzić.

Brokuły pokroić mniejsze części (mniejsze różyczki spokojnie można zostawić w całości), paluszki na kawałki długości ok. 1,5 cm, ogórka w grubą kostkę. Jajek zwykle nie chce mi się kroić, więc po prostu przekrawam dwa razy (w dwie strony) krajalnicą do jajek. Całość wymieszać delikatnie z majonezem, doprawić do smaku, posypać prażonym sezamem.

Pasuje na przykład do bagietki i białego wina.

A jeśli wziąć poprawkę na to, że tak naprawdę nie wiadomo, z czego składają się surimi, to jest to nawet montignacowe i south beach.