3.10.10

Flany cebulowo-jabłkowe w kokilkach

Inspiracją do tego dania była blipowa rozmowa o szarlotce z szalotkami. Spodobała mi się koncepcja połączenia jabłek z cebulą — że tarta cebulowa jest bdb, to wiadomo, ale starałam się wykombinować coś, co będzie bez mąki. I takie wyszło. Że tak się bezczelnie posłużę cudzą frazą, można gościom :)

Z podanych proporcji wychodzi sześć flaników w małych (9 cm średnicy) kokilkach*. Jedna raczej głodna osoba jest w stanie zjeść dwa, góra trzy. Jeśli ma to być przystawka, można spokojnie zrobić po jednym na osobę. Jeśli zostaną — dobre są też następnego dnia na zimno.



Składniki
2 spore cebule
1 duże, raczej kwaśne jabłko
200 ml gęstej śmietany min. 18% (ważne, żeby się nie warzyła podczas obróbki cieplnej)
2 jajka
ok. 20 dag cheddara lub innego żółtego sera
rozmaryn (jak ktoś nie lubi, może dać tymianek albo majeranek)
łyżka masła (lub oliwy)
sól, pieprz

Przygotowanie
Włączyć piekarnik i nastawić go na 180ºC (u mnie z termoobiegiem, bez termoobiegu przyda się ciut wyższa temperatura). Cebulę pokroić w plastry ok. 5 mm, posolić i zeszklić na maśle. W tym czasie pozbawić jabłko gniazda nasiennego i pokroić je w plastry o takiej samej grubości (nie muszą być równej wielkości). W kokilkach układać na przemian zeszklone plastry cebuli, kawałki jabłka i znowu cebulę. Posypać solą, pieprzem, ziołami i przykryć startym żółtym serem. Jajka wymieszać ze śmietaną, dosolić, popieprzyć i zalać tym sosem kokilki.

Największa trudność polega właściwie na upieczeniu tego w kąpieli wodnej, bo trzeba mieć dość głęboką blaszkę albo naczynie żaroodporne i operować dużymi ilościami gorącej wody. Najprościej chyba wstawić kokilki do blaszki, wsunąć częściowo na półkę do nagrzanego piekarnika i wtedy nalać do blaszki gorącej wody z czajnika (tak żeby sięgała do co najmniej 2/3 wysokości kokilek). Flaniki pieką się w kąpieli wodnej ok. 20 minut — jak ładnie wyrosną i mają rumiane wierzchy, to można wyciągać (tu znów uciążliwe zabiegi z blaszką pełną wrzątku).

Z braku lepszego wyboru (pamiętajmy, że rzecz dzieje się w miejscowości, w której 70% regału sklepowego z alkoholem zajmuje „nalewka owocowa” w cenie 2,99 za flaszkę z jednorazowym kubkiem, a na najgórniejszej półce z winami rezydują głównie panna Sophia i pan Carlo R.) popiliśmy australijskim cabernetem, ale myślę, że jakieś białe alzackie by do tego pasowało lepiej.

*A kokilki można tanio kupić na Allegro.

Brak komentarzy: